Wycieczka do teatru na spektakl "Odyseja"

25 października 2012

Na scenie Teatru Lalka zobaczyliśmy adaptację poematu Homera "Odyseja". Zmagania Odysa podczas wędrówki do rodzinnego domu poprzedzono prezentacją Bogów zamieszkujących Olimp. Ta oryginalna i niekonwencjonalna adaptacja wywołała u uczniów całkiem różne odczucia.

Przedstawienie pokazuje nam historię człowieka, który wraca do domu. Odyseusz na przekór trudom i niepowodzeniom chce wrócić do rodzinnej Itaki i po dwudziestoletniej tułaczce udaje mu się to. W sztuce aktorzy grali bogów, a ludźmi były lalki. Podobały mi się dekoracje, było tu dużo ciekawych pomysłów, na przykład morze w postaci płachty materiału, którą poruszają aktorzy - bogowie. Przedstawienie było bardzo fajne, efektowne i pomysłowe. Bardzo mi się podobało.

Kacper Chmielewski

Żaden z żołnierzy Odyseusza nie powrócił. Jeden pozostał na wyspie, gdzie jadło się kwiat lotosu, drugi został zjedzony przez cyklopa, trzeci - zdmuchnięty przez wiatr. Reszta trafiła na wyspę złej czarodziejki, ale wyszli z tego cało. Dowiedzieli się wtedy, że byli ścigani przez boga mórz i oceanów - Posejdona. Podczas ostatniego sztormu reszta załogi zginęła, ale Odyseusz wrócił do swojej żony Penelopy. Spektakl bardzo mi się podobał.

Anna Zatryb

Początek sztuki opowiadał nam o bogach z mitologii greckiej: o Herze Zeusie, Afrodycie, Atenie, Hefajstosie, Posejdonie. Najbardziej podobała mi się scena, w której Atena polowała i mierzyła do wszystkich z łuku. Ponieważ opiekowała się zwierzętami, każdy, do kogo wymierzony był łuk odpowiadał głosem innego zwierzęcia. Podobało mi się, jak podczas przedstawienia widzom Zeusa, na scenie grzmiało i błyskało. Nie podobało mi się, jak ginęły kukiełki ludzi, co wskazywało, że przedstawienie było straszne. Przedstawienie było niemal przerażające, ze względu na niesamowite efekty specjalne.

Karol Kijanowski

Najbardziej podobał mi się początek, gdy na scenie pojawiły się ręce i nogi z tła za aktorem, który to przedstawienie opisywał... Bardzo ciekawe przedstawienie, ale trudno je zrozumieć.

Weronika Słomkowska